wtorek, 15 stycznia 2013

Autorze daj się poznać!

by Rafał
 




W ostatni weekend przeczytałem sobie artykuł na portalu Interia.pl oczywiście w dziale kobieta. Po tytule wiele sobie obiecywałem – Studniówkowa moda okiem stylisty. Jako że już dawno studniówka za mną, a na studniówkę syna muszę jeszcze kilkanaście lat poczekać, postanowiłem zgłębić temat. Szok rozpoczął się od pierwszego zestawienia 3 zdjęć z wybiegów. Takie kiecki na studniówkę? Może w Pałacu Buckingham albo w ekskluzywnej szkole w Paryżu to tak, ale raczej nie w przeciętnej polskiej szkole.


Proponowanie szerokiej rzeszy czytelniczek w wieku lat 18-19 tego typu kreacji jest lekko śmieszne, żeby nie powiedzieć bezsensowne. Jak rozumiem artykuł był pisany pod zamówienie człowieka, który wystylizował modelki na pokaz w Katowicach. Pan OT (sam się tak nazywa na swojej stronie internetowej – nota bene mocno nieaktualnej) najwyraźniej postanowił się wypromować, ale dlaczego kosztem młodych dziewczyn, których ani nie stać na takie kiecki, ani im w nich ładnie nie jest. Cóż więc zaproponowano? Suknie do samej ziemi w stylu carskim. Naprawdę super. Każdy chce być „bufonem” na balu maturalnym. Zamiast skupiać się na dobrej zabawie, maturzystka w takim stroju będzie zwracać uwagę raczej na to, jak się nie potknąć w szpilkach o przydługą suknię. Dla wielu dziewczyn to jedna z pierwszych okazji w życiu do założenia butów na obcasie. A jakie one mogą płatać figle w połączeniu z długą, sięgającą podłogi suknią wie niejedna panna młoda. W dodatku z makijażem zaproponowanym przez „mistrza” OT przy niektórych stylizacjach będzie wyglądać jak na balu dla wilkołaków. Już po modelkach widać, że jak przyszła maturzystka sobie nie wypije czegoś procentowego na rozluźnienie, to będzie miała miny takie, jak te modelki na wybiegu. Widać – po ostatnich 3 zdjęciach i ostatnich kilku zdaniach artykułu – że facet zna się na makijażu. Rady są dobre i trafione. Ale za wybór kreacji lepiej, żeby się nie brał, bo najzwyczajniej nie wie o co chodzi na studniówce – to nie pokaz mody. Liczy się to, żeby wyglądać dobrze (ale nie jak na balu noworocznym w Wiedniu) i jeszcze lepiej się bawić!



 


Interia jako portal dla mas powinien wziąć tego – lub innego – stylistę, przejść się po sklepach mniej lub bardziej popularnych, ale z rzeczami w zasięgu portfela rodziców przeciętnej maturzystki i zrobić z tego 10 stylizacji. Najlepiej bez podawania marek i nazw, ale za to z podaniem cen, aby dziewczyny mogły zobaczyć, że się da ubrać dobrze w normalnych sklepach i znośnych cenach. Taka powinna być misja i przesłanie – według mnie oczywiście – tego typu artykułów. Ten zaprezentowany przez NIEZNANEGO autora może co najwyżej wpędzić kilka dziewczyn w kompleksy (nie ta figura, nie stać mnie na takie sukienki) a kilku rodziców przyprawić o studniówkowy portfelowy zawrót głowy. Nie jest problemem wydać kilkaset złotych na jedną kreację. Sztuką jest ubrać się tak, aby w przyszłości jeszcze do czegoś się taka kreacji przydała poza balem. Na szczęście po zdjęciach z tegorocznych studniówek wnioskuję, iż 99% dziewczyn do takich rad odnosi się podobnie jak ja. Na całe szczęście.












Oryginalny wpis na interia.pl znajdziecie tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz