Któż nie kocha Audrey Hepburn. Uwielbiamy jej szyk, nienaganny wygląd i lekko łobuzerskie spojrzenie. Do dziś dzień pozostała ona uosobieniem delikatności i kobiecego wdzięku. Wdzięku tak typowego dla paryżanek (chociaż akurat Audrey była Belgijką lub Brytyjką). Jej z pewnością nie można było przegapić w tłumie.
Paryżanka nie czci idoli mody. Sama jest dla siebie idolem i wyznacza swój styl. Nie goni ślepo za trendami, ale uważnie słucha swojej starszej przyjaciółki, która ma własny, niepowtarzalny, nigdy nie wychodzący z mody styl. Prywatny idol paryżanki nie jest sławny. Właściwie im mniej znany, tym lepiej.
Paryżanka nie czci idoli mody. Sama jest dla siebie idolem i wyznacza swój styl. Nie goni ślepo za trendami, ale uważnie słucha swojej starszej przyjaciółki, która ma własny, niepowtarzalny, nigdy nie wychodzący z mody styl. Prywatny idol paryżanki nie jest sławny. Właściwie im mniej znany, tym lepiej.
Jaka jest jej definicja luksusu? Marka, która gwarantuje dobry styl, a nie nachalną metkę. Paryżanka nie lubi wyglądać jak wszyscy. Ona woli wyglądać inaczej.
Paryżanka uwielbia zakupy w małych, niesztampowych butikach, a polowanie na świetne marki w dobrej cenie to dla niej zabawa.
Jakże byłam zdziwiona, gdy rok temu odwiedziła nas klienta mówiąc, że we Francji sieciówki wyszły z mody. Nikt się już tam nie chce ubierać w H&M (chyba, że na dziale męskim - przy czym cały czas mówimy o kobietach) czy ZARZE. Tam modowa siła kobiet opiera się na butikach. Wiele drobnych sklepów, życzliwi gospodarze i niezapominana atmosfera. Nic na siłę, wszystko w swoim tempie. Dzięki temu jednak, każda kobieta wygląda inaczej i nie spotyka koleżanki w tej samej bluzce.
A my? no cóż, dalej odwiedzamy centra handlowe.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz