czwartek, 22 listopada 2012

Dlaczego sukienka z H&M kosztuje tylko 39,99 zł?


 by Aneta

Czy kiedykolwiek tak naprawdę zastanawiałyście się dlaczego ciuchy i akcesoria w sieciówkach mają tak niskie ceny? Kiepskiej jakości materiały to jeden z argumentów, tak samo jak skala produkcji, pozwalająca na obniżenie kosztów. Jest jednak jeszcze jeden powód, o którym często zapominamy - pracownicy fabryk tych gigantów zarabiają 45 centów za godzinę. To kwota urągająca ludzkiej godności i pieniądze, które nie wystarczają na zaspokojenie nawet najbardziej podstawowych potrzeb. Eksperci szacują, że kwota powinna być minimum trzy razy większa. Efekt jest taki, że ludzie, by przeżyć, zmuszani są do zaciągania wysokooprocentowanych pożyczek, których nie mają szans spłacić.  









Sprawę głodowych pensji pracowników fabryki H&M w Kambodży nagłośniła ostatnio szwedzka telewizja, która oskarża odzieżowego giganta o wykorzystywanie pracowników. Dokument prezentuje skrajne ubóstwo pracujących ponad 70 godzin tygodniowo szwaczek, które masowo mdleją w pracy ze zmęczenia i niedożywienia.





H&M słynie z podążających za modą kolekcji w bardzo atrakcyjnych cenach. Tanie produkty tej firmy świetnie się sprzedają, co ma przełożenie na imponujące wyniki finansowe firmy i przyprawiające o zawrót głowy zyski. Żeby napędzające sukces H&M metki z ceną wyglądały tak, jak wyglądają, trzeba było drastycznie obniżyć koszty produkcji. Tak powstały fabryki w Kambodży, Bangladeszu czy Pakistanie. Niemal wszystkie liczące się sieciówki przeniosły swoją produkcję do krajów, w których siła robocza jest niewiarygodnie tania, a prawa pracowników są nagminnie łamane. I choć niektóre firmy odzieżowe zwróciły w końcu uwagę na prawa swoich pracowników, spora część nadal jedynie afiszuje się ze swoją odpowiedzialnością społeczną, nie mającą faktycznie poparcia w faktach.






Kambodża to dla H&M jeden z najważniejszych producentów ubrań i kraj, w którym warunki zatrudnionych są wyjątkowo złe. To dzięki mdlejącym szwaczkom pracujących za niecałego dolara, możemy w jasnym i przestronnym sklepie kupić żakiet za 29,99 zł i t-shirt poniżej 10 zł. Należy pamiętać, że to konsument jest w tym łańcuchu kluczowym elementem i to on oczekuje nieustannych nowości w coraz bardziej absurdalnie niskich cenach. 


Warto więc może czasem zastanowić się, czy zimowy płaszcz kupiony za niecałe 100 zł to faktycznie powód do zadowolenia i szalenie atrakcyjna okazja, którą udało nam się złapać czy może ciche i – co najważniejsze – anonimowe przyzwolenie na funkcjonowanie setek azjatyckich fabryk.






 Tekst źródłowy: luxlux.pl

2 komentarze:

  1. Również płaszcz kupiony za 10.000 zł może być cichym anonimowym przyzwoleniem na funkcjonowanie setek azjatyckich fabryk.
    Najdrożsi projektanci nie płacą wcale więcej azjatyckim pracownikom.
    Nie wpędzajmy więc innych w poczucie winy faktem, że kupili płaszcz za 100 zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie chodzi o wpędzanie w poczucie winy, ale o zwykłą świadomość konsumencką. Większość z nas robi zakupy machinalnie i bezrefleksyjnie. Kierujemy się różnymi przesłankami, z których jedną z najczęstszych jest cena - i to jest jak najbardziej ok. Nie oczekujmy jednak, że np. ręcznie wykańczana koszula czy sukienka z europejskiej manufaktury będzie kosztowała tyle samo co ta z sieciówki - raczej o takie porównanie nam chodziło. Kosztowne kolekcje tzw. wielkich projektantów to oddzielna bajka, o której już niebawem z pewnością napiszemy :)

      Usuń