Zima za pasem, to pewne. Dni coraz chłodniejsze, zaraz pojawią się pierwsze przymrozki, a wraz z nimi na półkach sklepowych futrzane czapki, etole, kamizele i płaszcze. Nie ma nic przyjemniejszego niż w mroźny, zimowy dzień otulić się cudownie miękkim kołnierzem z futra. No właśnie, i tu pojawia się dylemat. Mimo wielu kampanii medialnych oraz gwiazd występujących w obronie zwierząt, wciąż jeszcze duża część marek korzysta w swych kolekcjach z futer naturalnych. Piękne kurtki i dodatki kuszą kolorami czy fakturami, a projektanci mówią wprost: "Futro to symbol luksusu, więc z niego nie zrezygnujemy".
Dzięki najnowszym technologiom włókienniczym, futra ekologiczne są często łudząco podobne do swych naturalnych odpowiedników i teoretycznie nie odbiegają od nich jakością. Są lżejsze, łatwe w pielęgnacji, no i oczywiście o niebo tańsze. Teraz przywilej arystokratów i burżuazji stał się przywilejem ogółu. Czy dlatego właśnie Ci, których stać na prawdziwe futro z norek czy karakułów, próbują wyróżnić się spośród całej reszty? Czy według Was noszenie naturalnego futra to przywilej czy po prostu wyraz bezduszności jego właścicielki/właściciela?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz