TK Maxx zadebiutował w Polsce już jakiś czas temu. Najpierw zawitał we Wrocławiu i innych miastach, a dopiero po jakimś czasie dotarł do stolicy. Do dzisiaj pamiętam piesze wycieczki podnieconych dziewczyn, które marzyły o nowych, światowych markach. W końcu w Polsce ich wybór jest dość ograniczony.
Ja się mocno rozczarowałam dostępną tam modą. Torebki, które były modne kilka sezonów wcześniej, mocno przebrane i często uszkodzone rzeczy. Przepraszam... raz udało mi się tam kupić spódnicę :)
Co projektanci mówią o TK Maxx?
Jeśli po wyprzedażach sklepów, wyprzedażach projektantów, wyprzedażach dla pracowników i rodziny nadal pozostają jakieś ubrania, wtedy kończą w TK Maxx albo Century 21 w Nowym Jorku. Projektanci mają bowiem z nimi umowę, biorą od nich pięćdziesiąt do sześćdziesięciu procent ubrań, które się nie sprzedały. W zamian dostają jednak bardzo niewiele. W końcu, gdy te ubrania do nich docierają, są "nieaktualne" od prawie dwóch lat. Spędzają pół roku w sklepie, po czym sami projektanci próbują je sprzedać dwa razy, zanim się znajdą w stercie TK Maxx. Do tego kupcy TK Maxx pojawiają się u nich dwa razy do roku, żeby coś zabrać. Trzy miesiące zajmuje im posortowanie rzeczy i kolejne trzy, nim umieszczą je na półkach i wieszakach sklepu. Więc ubrania, które uszyją producenci lub projektanci dwa lata temu, są dostępne w pobliskim sklepie pod miastem.
Towar oczywiście w pierwszej kolejności zapełnia półki sklepowe w Nowym Jorku. Ile zatem trwa, gdy te ubrania dotrą do Polski? i co na to polskie celebrytki tak chętnie pozujące do zdjęć na otwarciu salonu przy Marszałkowskiej.
A jakie są Wasze doświadczenia?
Anna Dereszowska |
Katarzyna Skrzynecka |
Małgorzata Kożuchowska |
Marysia Góralczyk |
I najbardziej zaskakująca (przynajmniej mnie) ... Karolina Malinowska. W końcu uchodzi za osobę znającą się na modzie?!
Karolina Malinowska |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz