wtorek, 25 września 2012

Rozmiar 38 nowym rozmiarem 'plus size' ??


by Aneta


Ten problem powraca w mediach co jakiś czas i zdaje się nie mieć  rozwiązania - "Uwaga, uwaga trend na skrajnie szczupłe modelki się kończy, a projektanci od „szkieletów” wolą naturalnie wyglądające kobiety!" czytamy w tabloidach. Walka z promowaniem niezdrowej chudości zatacza kręgi, choć zdaje się już nikogo nie bulwersować. Waciki nasączane sokiem, sałata i narkotyki są oczywiście 'be', jednakowoż przeszły do kanonu powszechnie panującej opinii o świecie mody.




Dobrze jednak, że dyskusja trwa. Ja chętnie zobaczyłabym w kampaniach promocyjnych owe nieco bardziej normalnie wyglądające kobiety.  I właśnie dla takich jak ja wymyślono pojęcie modelki plus size. Problem w tym, że definicja takiej modelki jest dosyć płynna.
Na przykład Ralph Lauren do swojej ostatniej kampanii zatrudnił Robyn Lawley, modelkę plus size (dla świata mody to właściwie XXL).





Zależało mu na "normalnej" dziewczynie o kobiecych kształtach. Proporcjonalnej, wyglądającej zdrowo,  jak np. Marylin Monroe. Czy jednak określanie Robyn Lawley, noszącej rozmiar 38, mianem modelki plus size nie jest lekką przesadą? Większośc kobiet na  świecie - nie wyłączając mnie - patrząc na jej zdjęcia zastanawia się: to ja jestem plus size?
Oczywiście każda z nas przyzwyczaiła się już do kolorowych magazynów, tworzących bajkę o szczupłych i zgrabnych księżniczkach. Ale wmawianie, że rozmiar 38 to plus size jest zapewne gorsze i powoduje więcej kompleksów, niż zatrudnianie modelek wyłącznie w rozmiarze 34.
Czy to oznacza, że supermodelki z lat 90-tych, które moim skromnym zdaniem powinny być wyznacznikiem piękna do dziś, były modelkami plus size? Jak zatem nazwiemy te naprawdę puszyste i krągłe modelki z rozmiarem 42 lub 44? Super plus size? Dyskusja w toku, a jej końca na razie nie widać...
Tekst źródłowy: Natalia Jeziorek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz